Wiadomo, że nikt nie może być doskonały we wszystkim. Dlatego kraje zaawansowane analizują na bieżąco sytuację na aktualnym rynku nowych technologii. Na tle swoich własnych perspektyw rozwojowych w długim zasięgu 10-20 lat, określają swoje obecne i przyszłe potrzeby. Dokonują wyboru priorytetów, czyli tych kierunków rozwoju, które na danym etapie są dla tego kraju najważniejsze i gdzie jednocześnie osiąga się wyniki najbardziej zbliżone do czołówki światowej. Na resztę szkoda czasu, szkoda rozpraszać tzw. siły i środki, bo wiadomo, że kto inny zrobi to szybciej i lepiej.
Z uwagi na tak ogromny wpływ rynku na wszystko w dzisiejszym świecie łącznie z nauką, w krajach rozwiniętych ok. 85% wydatków na badania naukowe przeznacza się na kierunki ścisłe, techniczne i przyrodnicze. W tych z kolei zdecydowaną większość przeznacza się na badania rozwojowe i wdrożeniowe, czyli te, które najszybciej dają konkretne wyniki w postaci produktów rynkowych czy nowych technologii wytwarzania takich produktów. Na podstawie dostępnych danych można porównać, jak na tym tle kształtują się wydatki na główne kierunki badań naukowych w świecie i w Polsce. Analizując udział procentowy porównamy jaki jest mniej więcej stan obecnie, i ewentualnie jaki powinien być, żeby móc kiedyś liczyć na realne korzyści z wdrażania własnych innowacji.
Wydatki na badania (udział %) | Kraje rozwinięte | Polska jest / powinno być |
---|---|---|
Podstawowe | 20 | 40 / 10-15 |
Stosowane | 20 | 25 |
Rozwojowe i wdrożeniowe (nowe produkty i usługi) |
60 | 35 / 60-65 |
Nie całkiem wiadomo dlaczego w Polsce, która jest przecież dużo biedniejsza od krajów Europy Zachodniej i ciągle mówi się, że prawie na nic nie ma pieniędzy, to jednak na badania podstawowe wydaje się nawet ok. 40 proc. wszystkich funduszy przeznaczonych na badania naukowe. Nadzwyczajna rozrzutność. Stany Zjednoczone wydają zaledwie 18 proc. funduszy i w tym się mieści większość aktualnych noblistów świata. A taki tygrys eksportowy jak Korea Południowa na badania podstawowe skąpi ledwie ok. 10 procent swoich wydatków naukowych, bo w ogóle im się nie opłaca w to inwestować. Większość wydają na rozwój i wdrożenia, czego skutki łatwo zauważamy także i na półkach sklepowych naszego rynku.
W Polsce wydaje się dużo za dużo na badania podstawowe w różnych dziedzinach. Wyniki żadnej z nich nie zaskoczyły dotąd świata, nawet nie plasują nas w żadnej czołówce. Chyba powinno się to przemyśleć i przetasować tak, by może raczej tak jak Korea Płd., wydawać na badania podstawowe 10 % funduszy (najwyżej 15%) i to tylko tam, gdzie jest jakiś kontakt ze światową czołówką i szansa na międzynarodowy sukces. Tak zaoszczędzone pieniądze lepiej przeznaczyć na pomoc badaniom rozwojowym i wdrożeniowym, bo tu mamy śmiesznie słabe wskaźniki i dlatego tak mało jest na rynku naszych oryginalnych produktów pochodzących z badań.