Niczego sensownego, ani tym bardziej – funkcjonalnego, już się nie stworzy na bazie starego systemu nauki akademickiej, bo on ma wbudowane w sobie inne priorytety – w organizacji pracy, w mentalności pracowników i stylu ich działania. Nic się nie poprawi i nie polepszy (chyba, że dalej tylko pozornie) przez dokładanie kolejnych przybudówek i nadbudówek do systemu, jak przedłużanie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w postaci kolejnych komisji, bo to są tylko kolejne skorupiaki narastające na kadłubie starego statku.
Przy braku wybitnych mężów stanu, małego formatu politycy boją się ruszać takie tematy bo nie chcą ujawniać swoich niekompetencji, poza tym wyraźnie unikają poważnych problemów długofalowych, bo nie mają wiedzy ani wizji, planu ani koncepcji rozwoju kraju. Są tu i teraz po to, by wycisnąć co się da za trwania kadencji. Przy okazji interesów swojej partii załatwiają swoje prywatne interesy, uwijają się by posadowić jak największą liczbę członków swojej partii i rodzin w państwowych firmach i urzędach, bo tak praktycznie wygląda to, że zwycięzca bierze wszystko w ordynacji proporcjonalnej. Dla zachowania chwilowej popularności wolą umizgiwać się do mediów i popisywać powierzchownymi wypowiedziami na tematy bezpiecznie nieistotne, bo tak się lepiej wypada. Mówi się też, że politycy nie podejmują głębszych zmian w nauce i szkolnictwie wyższym bo boją się oporu środowiska. Ale co to znaczy opór środowiska w przypadku uczelni?… Przecież zatrudnieni w uczelniach państwowych są pracownikami państwowymi, czyli pracownikami podatnika i pracują na jego potrzeby, na potrzeby kraju i narodu, nie własne. Mają robić to co potrzebne krajowi i gospodarce a nie im samym. Pensje na uczelniach płacone są z budżetu kraju i w zamian wymagane jest wykonywanie tego co dla kraju ważne na dzisiaj i na jutro.
Tyle już wiemy, że jak ktoś pracuje w prywatnej firmie, to robi to, czego wymaga właściciel. Jak właściciel chce i płaci za to by wysłać rakietą na księżyc kukiełkę, czy nawet samochód, to pracownicy jego firmy robią to za co płaci właściciel. Nikt, kto chce zachować pracę nie stawia oporu właścicielowi a tym bardziej nie próbuje narzucić mu swojego zdania, bo wyleci. Jak się komuś nie podoba, to może sam się wynieść i szukać spełnienia gdzie indziej lub założyć własną firmę dla realizacji swoich pomysłów. Takim samym właścicielem dużych przedsiębiorstw zwanych uczelniami wyższymi jest podatnik. Wszystko co jest robione w uczelniach powinno służyć temu podatnikowi a więc w szczególności gospodarce narodowej, pomnażającej dobrobyt podatnika i wyborcy w krótkim i długim terminie.
Tak nie będzie dopóki nie ulegnie zmianie ordynacja wyborcza z obecnej proporcjonalnej, czyli partyjnej na większościową, gdzie w jednomandatowych okręgach wyborczych parlamentarzyści uzależnieni są bezpośrednio od oceny swoich wyborców, nie od przewodniczącego partii i jego klanu. W krajach z ordynacją większościową podatnik-wyborca może skuteczniej wymagać od wybranych przez siebie parlamentarzystów i od rządu centralnego czy regionalnego prezentacji szczegółów planu rozwojowego, łącznie z ustalaniem priorytetów budżetu i obszarów w których ten rząd wprowadza określone instrumenty finansowe zachęcające sektor prywatny do finansowania tego, co potrzebne i opłacalne dla gospodarki. Wyborca może tego wymagać teraz, za rok i za pięć lat.
Póki to się nie zmieni, to na szczęście nawet teraz są w tym kraju także solidni profesorowie uczelni, którzy nie lgną do stanowisk, funkcji i władzy tylko rzetelnie wypełniają swoją rolę i misję. Pracują systematycznie ze swoimi dyplomantami i doktorantami, tworzą zespoły, szkoły myślenia, nie hamują, tylko rozwijają i wspierają swoich następców. Widzi się ich częściej w laboratorium czy bibliotece niż posiadujących na posiedzeniach komisji i podkomisji. Czytają na bieżąco bibliografię, piszą publikacje, korygują kolejne wersje projektów badawczych i artykułów, korespondują z edytorami czasopism i recenzentami. To jest trudna, czasochłonna i niewymierna godzinowo praca. Takich naukowców spotyka się na najważniejszych branżowych konferencjach naukowych, mają konkretne, często wysokie wskaźniki parametryczne i są znani w środowisku międzynarodowym. Mimo codziennych utrudnień biurokratycznych pracują pilnie i nie mają czasu na układy, rozgrywki, i posiadywania na posiedzeniach. Im też jest ciężko w tym starym modelu organizacyjnym. Nowoczesny system nauki i szkolnictwa wyższego powinien wspierać i promować takie pozytywne postawy a utrudniać albo eliminować całkowicie postawy negatywne czy szkodliwe dla kraju i jego gospodarki, znane dotychczas z modelu centralistycznego.